Wielki Post 2018

NIEDZIALA PALMOWA MĘKI PAŃSKIEJ (25 marca)

Msze Święte. o godz. 8.00, 10.00, 11.30 (z udziałem dzieci), 13.00 i 18.00

Poświęcenie palm na początku każdej Mszy Świętej. Spowiedź 20 min przed każdą Mszą św.

 

WIELKI PONIEDZIAŁEK (26.03), WIELKI WTOREK (27.03), WIELKA ŚRODA (28.03)

Msze Święte o godz. 7:00 i 18:00, Spowiedź: 17:00-18:30. Różaniec tradycyjnie przed Mszą św. wieczorną.

 

WIELKI CZWARTEK (29 marca)

godz. 18:15 Różaniec

godz. 19:00 Msza Wieczerzy Pańskiej – Pamiątka ustanowienia Sakramentu Eucharystii i Kapłaństwa

Po Mszy Świętej przeniesienie Najświętszego Sakramentu do Ciemnicy, Adoracja do godz. 22:00.

 

WIELKI PIĄTEK (30 marca)

Obowiązuje post ścisły (od pokarmów mięsnych i ilościowy)

godz. 8:00 Ciemna Jutrznia, indywidualna Adoracja Pana Jezusa w Ciemnicy do godz. 15:00.

godz. 15:00 Dzień Pierwszy Nowenny do Miłosierdzia Bożego i Koronka do Bożego Miłosierdzia

godz. 16:00 Liturgia Męki Pańskiej z udziałem dzieci.

godz. 18:15 Różaniec

godz. 19:00 Liturgia Męki Pańskiej

Po Mszy Świętej przeniesienie Najświętszego Sakramentu do Grobu Bożego, Adoracja.

 

WIELKA SOBOTA (31 marca)

godz. 8:00 Ciemna Jutrznia przy Grobie Pana Jezusa, indywidualna Adoracja Pana Jezusa do godz. 19:30.

godz. 9:00-17:00 Poświęcenie pokarmów na stół wielkanocny

godz. 15:00 Drugi Dzień Nowenny do Miłosierdzia Bożego i Koronka do Bożego Miłosierdzia

godz. 19:15 Różaniec

godz. 20:00 WIGILIA PASCHALNA – Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego i początek Okresu Wielkanocnego

Rozpoczęcie Liturgii na placu przed kościołem wokół ognia. Przynosimy świece na odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych.

 

NIEDZIELA ZMARTWYCHWSTANIA PAŃSKIEGO (1 kwietnia)

godz. 6:00 Msza Święta Rezurekcyjna poprzedzona procesją. Pozostałe Msze Święte o godz. 10:00, 11:30, 13:00 i 18:00

godz. 17:15 Różaniec, Trzeci Dzień Nowenny do Miłosierdzia Bożego i Koronka do Bożego Miłosierdzia

 

PONIEDZIAŁEK WIELKANOCNY (2 kwietnia)

Msze Święte o godz. 8:00, 10:00, 11:30, 13:00 i 18:00

godz. 17:15 Różaniec, Czwarty Dzień Nowenny do Miłosierdzia Bożego i Koronka do Bożego Miłosierdzia

 

 


 

Nabożeństwa wielkopostne w naszym kościele:

Droga Krzyżowa – w piątki o godz. 17.00 z udziałem dzieci, zaś po Mszy św. wieczornej (ok. 18.40) Droga Krzyżowa dla młodzieży i dorosłych.

Nabożeństwo Gorzkich Żali śpiewamy w niedzielę po Mszy św. wieczornej (ok. godz.18:50).

Okres Wielkiego Postu służy duchowemu przygotowaniu chrześcijan do godnego przeżywania świąt Zmartwychwstania Pańskiego, największych świąt chrześcijaństwa związanych z wydarzeniami męki śmierci i zmatwychwstania (Paschy) Chrystusa. Wielki Post to czas intensywnego życia duchowego, zerwania z grzechem i nawrócenia do Boga, pokuty, walki z własnymi słabościami i z mocami zła. Wielki Post trwa 40 dni: od Środy Popielcowej aż do Mszy Wieczerzy Pańskiej włącznie.


PRZEPISY POSTNE

  •  Wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych obowiązuje wszystkich, którzy ukończyli 14. rok życia we wszystkie piątki roku i Środę Popielcową oraz zaleca się post w Wigilię Narodzenia Pańskiego.
  •  Post ścisły, czyli ilościowy (wśród posiłków tego dnia tylko jeden do syta), obowiązuje w Środę Popielcową i Wielki Piątek wszystkich między 18. a 60. rokiem życia
  • Uzasadniona niemożność zachowania wstrzemięźliwości w piątek domaga się od chrześcijanina podjęcia innych form pokuty.

 


 

Droga Krzyżowa – 16.02.2018

Piątek przed I Niedzielą Wielkiego Postu

Prowadzenie: Lektorzy Parafii Św. Hieronima w Starej Miłośnie (na podstawie)

 

WSTĘP:

Chrystus nie przestał umierać. Ludzie co dzień wokół nas cierpią i umierają, a pod ich postacią Chrystus ofiaruje się swemu Ojcu dla zbawienia świata.

 

Stacja I: Pan Jezus na śmierć skazany

Skazany najpierw przez chrześcijan. Judasz zdradził, bo rozczarował się Chrystusem miłosiernym. Zdradzili też pozostali uczniowie, którzy uciekając oddali swojego Mistrza w ręce morderców. Skazali Go Żydzi. Uwięzili i wytoczyli Mu proces, który orzekł winę Niewinnego. W końcu na śmierć wydali Go poganie, w których imieniu wystąpił Piłat, niewolnik sił tego świata. Przesłanie biblijne jest bardzo czytelne. Wszyscy wydali Jezusa na śmierć. A to znaczy, że w sposób nieunikniony pytanie o winę dotyka każdego z nas.

Na tej stacji drogi krzyżowej poznajemy Boga, który miłuje swoich nieprzyjaciół. Nie neguje grzesznika, ale w miłości do niego zapiera się siebie. Nikt nie jest wyłączony z grona tych, za których przelała się zbawcza krew.

 

Stacja II: Jezus przyjmuje krzyż na swoje ramiona

Przyjmuje fizycznie to, o czym w duchu zadecydował już w Ogrodzie Oliwnym. Tam modlił się, aby Go ominął ten krzyż. Nie tylko ten drewniany, który zapowiadał fizyczny ból, ale o wiele bardziej ten duchowy, którego miał dopiero doświadczyć na drodze powolnego wkraczania w ciemność ludzkiego grzechu.

Przyjęcie krzyża to rozpoczęcie podwójnej drogi. W górę, na Kalwarię, gdzie będzie umierał fizycznie. I w dół, schodzącej w głąb ludzkiego serca, w którym człowiek odrzucił Boga. Na tej podwójnej drodze Jezus przeniknął zakamarki ludzkiej duszy. Tam dopiero pokonał ciemność najgłębszą: duchową śmierć.

Na tej stacji drogi krzyżowej poznajemy Boga, która rozumie ludzką samotność. Nie tylko tę, którą poznał zdradzony przyjaciel, ani nawet nie tę, którą poczuł porzucony mąż czy porzucona żona. Najgłębszą samotność rodzi bowiem własny grzech, z palącym poczuciem winy pozrywanych relacji.

 

Stacja III: Jezus upada po raz pierwszy

Powalający ciężar jest rzeczywisty. Belka jest ciężka. Niesie ją ubiczowany. Do ziemi przygniatają Go ludzkie spojrzenia, ich pogardliwe pokrzykiwania.

To, co zabolało tak ogromnie w ciele i tak boleśnie nadszarpnęło pogmatwane emocje, niczym jest jednak w stosunku do bólu współodczuwania z duszą, która żyje bez Boga. Jezus  cierpiał bardziej duchowo niż fizycznie. Dlatego choć nie potrafimy tego inaczej nazwać, mówimy zwyczajnie, że bolało Go serce. Każdy, kto choć raz szczerze zapłakał nad sobą, przeglądając własną duszę w lustrze czystego sumienia, doskonale wie, o czym jest mowa. I jak bardzo to właśnie dusza potrafi zaboleć…

Na tej stacji drogi krzyżowej poznajemy miłość Boga, która jest głębokim współczuciem. Bardzo prawdziwym współczuciem. Nie tym ckliwym, które wybrzmiewa czasem bardzo groteskowo, gdy okazywane nieporadnie wyrazy współczucia próbują zastąpić brak właściwego słowa…

 

Stacja IV: Jezus spotyka swoją Matkę

Mamy skłonność postrzegać spotkanie Jezusa z matką z perspektywy jej oczu. Ona patrzy, płacze, współcierpi. On doznaje pocieszenia. A więc bierze, a nie daje. W całym życiu Jezusa było jednak odwrotnie. Choć potrafił, a nawet chciał przyjmować to, co ofiarowywali Mu inni, był najpierw skłonny do dawania. I to za darmo. Nie zawsze były to rzeczy materialne. Tych nie miał za wiele. Dawał natomiast czas, uwagę, gotowość słuchania. Nie zadowalał się obserwacją, obiektywną oceną faktów, staniem z boku… jak zimny wzrok człowieka, któremu wydaje się, że już wszystko zrozumiał.

I w tym więc spotkaniu oczu, z każdej strony równo przerażonych i zalanych łzami, Jezus coś dał, a nie tylko przyjął. Darem okazało się głębokie poczucie sensu cierpienia. Ona płakała, On szedł. Wiedział dlaczego. Tylko przy Nim także jej udało się pójść dalej.

Na tej stacji drogi krzyżowej poznajemy miłość Boga, która nadaje sens. Jest zaproszeniem do wewnętrznej wędrówki w jego poszukiwaniu. Podejmie ją tylko wiara ufna…

 

Stacja V: Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi

Na pierwszy plan wysuwa się upokarzająca scena przymuszenia. Szymon bezwolnie dołącza do Skazańca. Tylko przechodził. Niczemu nie zawinił. Ale potem już tylko się bał… Nie miał wyjścia. W ten przedziwny jednak sposób niewinny spotkał Niewinnego, dzieląc przez chwilę jego los. Nie zrozumiał tego Szymon, który pretensjonalnie zapytywał niemym głosem: Dlaczego? Dlaczego ja?

Spojrzenie Szymona musiało być pogardliwe. Nie mogło być inaczej. Jezus był przecież „legalnie” skazany. Zresztą takie musiały być oczy wszystkich, których spojrzenie surowo wskazywało winę, zasłużoną karę i nieuniknioną śmierć. Co innego Szymon. Niewinny, lepszy. Ustawiony siłą obok skazanego, który w ciszy przyjmuje swój nieszczęsny los.

Na tej stacji drogi krzyżowej poznajemy Boga, który się uniża. Kiedy my stronimy od bezdomnych, opuszczonych, więźniów i alkoholików, On się nie odsuwa. W oczach innych jest postrzegany dosłownie jak jeden z nich.

 

Stacja VI: Święta Weronika ociera twarz Panu Jezusowi

Zanim było ocieranie twarzy, musiało być pytające spojrzenie. Choć gest był odważny, mógł przecież zaboleć. Może w ogóle nie warto było pytać. Po co w ogóle stawać tak na środku, jeśli nie było żadnej prośby? A może to tylko demonstracja odwagi? Może chodzi o to, żeby inni zobaczyli, jakimi są marnymi konformistami?

Weronikę nazywamy świętą. Nie o demonstrację siebie musiało więc jej chodzić, ale o Niego. Ale czy ominęło ją poczucie tej uwierającej sumienie niepewności: co w tym momencie najlepiej zrobić? Co będzie rzeczywiście dobre dla Niego, nie dla mnie?

Na tej stacji drogi krzyżowej poznajemy Boga, który docenia niedoskonałe gesty miłości. Wie co z nimi zrobić, żeby nas wewnętrznie… przerobić. Nasza miłość nie zawsze świeci czystymi intencjami. Towarzysząca jej niepewność nie musi nas jednak zatrzymać przed odwagą wyjścia z tłumu pewnych siebie, marnych konformistów nieczułego sumienia.

 

Stacja VII: Jezus upada po raz drugi

To już drugi, a będzie jeszcze upadek trzeci. Myślami wybiegamy do następnych stacji, o których przeczucie przewidująco podpowiada: będzie ckliwe moralizowanie, że trzeba nieustannie powstawać! Wypowiedziane w odpowiednim tonie, dodać powinno dramaturgii. Niestety nie tym razem. Ile można…

Jak wydostać się z tej sentymentalnej pułapki? Jak zrozumieć scenę, którą ostentacyjnie spłyca przewidywalnie płaska kazaniowość?

Może wystarczy, że tym razem nie pytajmy od razu o siebie, o lekcję nieustannego powstawania. Zapytajmy o Niego. Uniesiony znad ziemi wzrok, niecierpliwe szukanie oparcia, zmaganie o sens…

Na tej stacji drogi krzyżowej poznajemy Boga, który paradoksalnie nie patrzy na człowieka z góry. Jest dokładnie odwrotnie. Ogląda jego twarz od dołu. Kto może być pewny, że ta perspektywa patrzenia nie jest w rzeczywistości milsza Bogu? Czyż upadły na ziemię Chrystus nie objawia Boga, który w żebraczym geście woła o ludzką miłość?

 

Stacja VIII: Pan Jezus pociesza płaczące nad Nim Niewiasty

Nie nade Mną, ale nad sobą płaczcie, i nad waszymi dziećmi – odpowiedział Jezus widząc zawodzące płaczem niewiasty. Zlekceważył ich łzy? A może wyczuł nieautentyczność żydowskiego zwyczaju? Semicka tradycja przewidywała rzewne zawodzenie płaczek nawet wtedy, gdy żadnego smutku w rzeczywistości one nie odczuwały.

Jednego możemy być jednak pewni: spotkanie z płaczącymi kobietami zapisano po to, żebyśmy coś ważnego zrozumieli. Nie chodzi przecież o to, że nie zawsze potrafimy okazać Jezusowi ckliwego współczucia, i nawet nie o to, że czasami nie gorszymy się i nie wypominamy grzechów innych. Prawdziwie dotkliwe ciosy zadajemy Mu dopiero wtedy, gdy to my nie mamy wstydu; gdy tracimy zdolność do płaczu nad sobą.

Brak jasnego rozpoznania własnych grzechów jest bowiem zapowiedzią pojawienia się kolejnych. A kolejne to już droga, Jego i nasza krzyżowa droga…

 

Stacja IX: Jezus upada po raz trzeci

Trzeci upadek to zapowiedź, że będą następne. Tych kolejnych nie zapisała liturgiczna tradycja, ale nie pozwoliła też o nich zwyczajnie zapomnieć. Ujęła je lakonicznie, w symbolicznej liczbie „trzy”, tzn. znacznie więcej. Upadki i powstania, załamania i nadzieje, raz w górę, a potem znowu w dół. Ciemności upokorzenia z twarzą przy ziemi nawiedzają dużo krótsze, ale bardzo intensywne przynaglenia, żeby jednak wstać, iść, myśląc już tylko o przyszłej chwale.

Na tej drodze łatwo nam się odnaleźć, nawet jeśli na co dzień teatralny świat ludzkich relacji każe nam udawać, że nas to nie dotyczy. Obok udawania zdarza nam się jednak coś znacznie gorszego: ciemność emocjonalnego pogmatwania, która się ze swoim upadkiem nie kryje. Obnosi się nim, eksponuje i wszystkich wokół obwinia.

Na tej stacji drogi krzyżowej odkrywamy Boga, który jest pokorną miłością. W innych słowach, tradycja powiedziałaby o Jezusie cichym. Niech nas jednak ten epitet nie zmyli. To nie było milczenie. Raczej cierpliwa ufność, która przemawia głośniej niż słowa.

 

Stacja X: Pan Jezus z szat obnażony

Nagość przyciąga wzrok. Dlatego Jezus ukrzyżowany był wdzięczną inspiracją dla twórców sztuki, którzy na wiele sposobów próbowali ująć w artystyczne kanony piękno Jego ciała. W końcu to Boży Syn, człowiek doskonały. W zdrowym, pięknym ciele – zdrowy duch. A może też odwrotnie? Nic bardziej mylnego.

Na ratunek ewangelicznego zrozumienia piękna krzyża przychodzi św. Augustyn. Najpierw przypomina starotestamentalną pieśń o Słudze Jahwe, od którego wszyscy odwracali głowę. Porównuje ukrzyżowanego Chrystusa do zeszpeconego posłańca, w którym ludzie przyziemni rozpoznali jedynie brzydotę. Stracili szansę odkryć prawdziwe piękno tam, gdzie oszpecone ciało stało się ikoną doskonałej miłości.

Na tej stacji drogi krzyżowej poznajemy Boga, który jest piękny. Miłość jest piękna, a krzyż, wbrew wszystkiemu, ogromnie pociągający.

 

Stacja XI: Pan Jezus przybity do krzyża

Gwoździe miały za zadanie przytrzymać ciało. Przytwierdzić je do drewnianej belki tak, żeby się całkowicie zatrzymało. Wiszący, związany, przygwożdżony Chrystus już nikogo nie podnosi, nie karmi, nie pociesza, nie uzdrawia… Mamy Go! Jest nasz, nic nie może.

Paradoks tej ewangelicznej sceny odkryli już Ojcowie Kościoła. W rozpiętym na ramionach krzyża Zbawicielu zobaczyli Boga, który obejmuje cały świat. Przytula się do niego głębiej i szerzej niż wtedy, gdy mógł tego doświadczyć jedynie pojedynczy człowiek czy nawet z podziwem garnący się do Niego nakarmiony tłum. Dopiero rozciągnięty na krzyżu może przeniknąć duchem cały świat, dotknąć każdego ludzkiego bólu, najbardziej skrytego i wstydliwego,

Na tej stacji drogi krzyżowej odkrywamy miłość Boga, która przenika i przemienia całe stworzenie. Oto wszystko stało się nowe…

 

Stacja XII: Jezus umiera na krzyżu

Kto umarł? Bóg? Przecież Boga nie da się zabić. Bóg jest wieczny, nieśmiertelny, niecierpiętliwy… jak mawiali starożytni pisarze chrześcijańscy. Chyba wciąż za bardzo zarażeni greckim myśleniem, któremu trudno było uwierzyć, że na krzyżu cierpi i umiera naprawdę Bóg.

Ale jak cierpi Bóg? Tam, gdzie doskonała miłość łączy nierozdzielnie trzy Osoby Boskie nie ma przecież bólu. W swoim wiecznym bycie Bóg nie cierpi. Jezus przyjął jednak ciało, a wraz z nim wszystko, co grzech w nim zniszczył. W Jezusie Chrystusie Bóg nie cierpi, ale współcierpi. Dzieli los grzesznego człowieka.

Na tej stacji drogi krzyżowej odkrywamy Boga, który skrajnie doświadcza ludzkiej słabości. Całym sercem uczestniczy w największej ludzkiej samotności, którą jest przejście człowieka z tego świata do innej rzeczywistości. Nazwaliśmy to przejście śmiercią. Dusza ludzka wcale więc nie ginie, ale przechodzi. Tak, jak nie unicestwił swojego bóstwa Chrystus, który przeszedł ludzką śmierć, otwierając nam drogę do wiecznego życia.

 

Stacja XIII: Jezus zdjęty z krzyża

Bezwładne ciało zsuwa się, bezsilnie opada. Trzeba je przytrzymać, ułożyć, zanieść w bezpieczne miejsce.

Może dlatego ewangeliczna scena zdjęcia z krzyża przywołuje Betlejem. Skojarzenia biegną do słabego i bezbronnego ciała dziecka, które matka owija, przytula i chroni. Całym sobą przyjmuje najpierw poczętą istotę, aby następnie trzymać ją zazdrośnie w swoich ramionach. Człowiek wydaje się taki wielki, a Bóg tak mały.

Bezsilność Wszechmocnego… cóż za paradoks, którego nie rozumie świat ludzkiej władzy. Siła Boga jest w świecie słaba. Stwórca nie chce dominować, nie potrafi fizycznie karać, nikim nie pogardza. Nie daje odczuć swojej władzy.

Na tej stacji drogi krzyżowej odkrywamy Boga, który jest wszechmocny. Swoją wszechwładzą nie poniża jednak innych, ale rezygnuje z siebie. Objawia swoją wszechmoc w łasce przebaczenia.

 

Stacja XIV: Jezus złożony do grobu

Tradycja mówi o ciszy wielkiej soboty. W kościele nie ma liturgii. Jakby nie działo się zupełnie nic…

Wyznanie wiary pozornie chce tę ciszę zakłócić. Mówi, że Chrystus nie leżał spokojnie w grobie, ale zstąpił do piekieł.

Nie pomieszajmy jednak faktów. Ta aktywność nie była wstaniem z grobu. Tego zstąpienia nie można było zobaczyć. A może dokładniej należałoby powiedzieć: nie była widoczna fizycznie. Ciało cały czas spoczywało, leżało nieruchome. Tak jak milknie Kościół, który pośrodku paschalnego Triduum zatrzymuje całe swoje liturgiczne zaangażowanie, a chrześcijanie jakby milkną w bezruchu.   

Na tej stacji drogi krzyżowej poznajemy Boga zanurzonego w otchłani ludzkiego zagubienia. Bóg w Chrystusie idzie duchowo tam, gdzie człowiek powiedział Bogu „nie”. Z tej ciemności nie wychodzi się samemu. Ludzkie „nie” tylko Bóg zmienia na „tak”. Podobnie jak człowiek, który tylko z Chrystusem jest zdolny wyrwać się z poczucia winy nienaprawialnych grzechów poranionej przez siebie miłości.

 

ZAKOŃCZENIE:

Jezu Chryste! W Twoim obliczu widzimy potworność naszych grzechów, w Twoim spojrzeniu – cierpienie wszystkich opuszczonych przez społeczeństwo, w Twoim ciele – naszych bliźnich, zniszczonych przez obojętność.

W Tobie widzimy dzisiaj naszych braci – prześladowanych, ścinanych za wiarę – przed naszymi oczami, a często w obliczu naszego milczącego współuczestnictwa.

Doprowadź nas do przemiany, do nawrócenia życia.

Umacniaj w nas wiarę, by nie upadła w obliczu pokusy.

Umacniaj w nas wiarę, by nie upadła w obliczu prześladowań.

Naucz nas, że krzyż jest drogą do zmartwychwstania i że Bóg nigdy o nikim nie zapomina i nigdy nie przestaje nam przebaczać.

 

 

Droga Krzyżowa – 23.02.2018

Piątek przed II Niedzielą Wielkiego Postu

Prowadzenie: Zakon Rycerzy Jana Pawła II

Droga Krzyżowa ze świętym Janem Pawłem II

 

Wstęp

Grzech nie jest całą prawdą o człowieku, bo każdy z nas powołany jest do świętości. Droga, która prowadzi do tego celu jest trudna, ale możliwa do przebycia. Przykładem może być papież dzisiaj święty Jan Paweł II. W jego życiu nie brakowało cierpień i trudności, ale żadna z nich nie zawróciła go z drogi prowadzącej do nieba. Prośmy, aby dzięki jego wstawiennictwu wszyscy ci, którzy zbłądzili na drogach życia i idą na oślep, przypatrzyli się baczniej swoim krokom i aby postawili sobie pytanie, dokąd zmierzają? Dziś prosimy za jego wstawiennictwem, aby uprosił nam dar wiary mocnej, zbudowanej na Jezusie Chrystusie, dar wiary odważnej, gotowej do codziennego stawania w prawdzie, która czyni nas wolnymi.

Panie Jezu, pomóż nam wypełnić wezwanie, jakie św. Jan Paweł II skierował do każdego z nas na początku swojego pontyfikatu: Nie lękajcie się. Otwórzcie Chrystusowi drzwi waszych serc.
 

 

Stacja I Pan Jezus na śmierć skazany

„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz”. Te słowa usłyszał św. Piotr, gdy Jezus powierzał mu pieczę nad swą owczarnią. Te same słowa zostały skierowane do kardynała Karola Wojtyły, gdy w posłuszeństwie Duchowi Świętemu przyjmował decyzję kardynałów. Od tej chwili miał żyć i umierać dla całego Kościoła. Nie mógł już wrócić do umiłowanej Ojczyzny, do przyjaciół, którzy pozostali w kraju walczącym o wolność, do środowiska studentów, dla których był Wujkiem. Przyjęcie woli Bożej w życiu św. Jana Pawła II zaowocowało nie tylko jego osobistą świętością, ale także pociągnęło wielu ludzi do Chrystusa.

A czy ja odpowiadam na zaproszenie, które Bóg kieruje do mojego serca?

 

Stacja II Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

„Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien”. Przyjmując godność następcy św. Piotra – Jan Paweł II świadomie przyjął na siebie trud dźwigania krzyża. On nie tylko ten krzyż przyjął, ale i go pokochał. Tę łączność z krzyżem, to zespolenie z nim, mogliśmy wielokrotnie obserwować, zwłaszcza w tych momentach braku sił, gdy papież wspierał się na nim i przytulał szukając w nim umocnienia. Papież nigdy nie skarżył się, nie rezygnował z zadań, które stawiała przed nim Opatrzność. Każdy dzień rozpoczynał wczesnym rankiem i kończył późnym wieczorem, wypełniając go modlitwą, z której płynęła nadprzyrodzona siła do pracy.

To czy z należytą troską podchodzimy do codziennych obowiązków oraz czy nie uchylamy się przed dźwiganiem trudów naszego życia jest miarą, jest miarą tego, na ile jesteśmy uczniami Chrystusa. To zależy od nas.

 

Stacja III Pan Jezus po raz pierwszy upada pod krzyżem

Pamiętamy maj 1981 roku i zamach na Placu św. Piotra. Wkrótce potem równie scena z więzienia, kiedy św. Jan Paweł II odwiedza zamachowca. Dla każdego z nas to niezwykła lekcja przebaczania. Kto z nas nigdy nie został oszukany, upokorzony, wyśmiany, rozczarowany czyjąś postawą, albo skrzywdzony w inny sposób? Jednak krzywda, której nie potrafimy wybaczyć staje się jednocześnie naszym upadkiem.

Ten święty człowiek wybaczył swemu niedoszłemu mordercy. Bo był zapatrzony w Chrystusowe miłosierdzie. A my nie chcemy wybaczyć nawet drobnych przewinień.

A Chrystus mówi do nas poprzez tegoż proroka naszych czasów, żeby podjąć walkę o Chrystusa, o niebo, o zbawienie innych. Trzeba nauczyć się wybaczać i nie tkwić przygniecionym własnym poczuciem krzywdy.
 

 

Stacja IV Pan Jezus spotyka swoją Matkę

TOTUS TUUS – Cały Twój Maryjo. Dla św. Jana Pawła II były one nie tylko wybraną dewizą, ale przede wszystkim wyrażeniem ogromnego zaufania i oddania Maryi. Pobożność maryjna wyniesiona z domu rodzinnego zaowocowała całkowitym oddaniem się jej opiece w życiu kapłańskim, biskupim i papieskim. Po zamachu 13 maja 1981 roku, papież powiedział: „To był prawdziwy cud i wiem, Komu go zawdzięczam. Jedna ręka trzymała pistolet, a inna prowadziła kulę”. Matka, która nigdy nie zawodzi, ale zawsze ochrania swoje dzieci. Maryja dla każdego z nas jest matką, choć my najczęściej przypominamy sobie o tym, że jesteśmy jej dziećmi w obliczu kryzysowych sytuacji. Tymczasem Ona, jako matka chce towarzyszyć nam we wszystkich chwilach życia, także tych radosnych, albo tych po prostu zwyczajnych. Ona pragnie, aby każdy z nas mógł powiedzieć – TOTUS TUUS jestem cały Twój Maryjo.

 

Stacja V Szymon Cyrenejczyk pomaga dźwigać krzyż Jezusowi

W trakcie pontyfikatu papieżowi pomagało wielu ludzi, bo sam nie zdołałby kierować Kościołem. Po jego śmierci wielu mówiło, że służba papieżowi prowadziła ich do osobistego uświęcenia. Św. Jan Paweł II był wyjątkowym człowiekiem i bycie blisko niego było bodźcem do pracy. Nie da się być chrześcijaninem, nie da się kroczyć za Chrystusem nie dostrzegając po drodze innych ludzi. Każdy z nas musi być codziennie gotowy do służenia innym. Nie tylko okazjonalnie, nie tylko z przymusu, ale zawsze, bo w każdym człowieku mieszka Chrystus, a służba Chrystusowi jest drogą do świętości. W Orędziu na Światowy Dzień Młodzieży 1989 roku papież napisał do młodych: Musicie być odważni i mówić o Chrystusie, dawać świadectwo swojej wiary poprzez życie zgodne z duchem Ewangelii. (…) Chrystus wam ufa i liczy na waszą współpracę. (…) Chrystus was potrzebuje! Odpowiedzcie na Jego wezwanie z odwagą i zapałem waszej młodości.” Mimo upływu lat te słowa nie przedawniły się, i co więcej nie są skierowane tylko do młodzieży, ale do nas wszystkich.
 

 

Stacja VI Święta Weronika ociera twarz Chrystusowi

„Szukałem was, a teraz wy przyszliście do mnie i za to wam dziękuję”. Tymi słowami żegnał się umierający papież z rzeszami młodych ludzi zgromadzonych na modlitwie na placu Św. Piotra. Ani ogromne cierpienie związane z nieuleczalną chorobą, ani ból spowodowany naturalnym lękiem przed śmiercią, nie zdołały zagłuszyć w sercu wdzięczności dla drugiego człowieka. Chrystus w geście wdzięczności pozostawił odbicie Swego Boskiego Oblicza na chuście Weroniki, a św. Jan Paweł II swoim ostatnim „dziękuję” uwrażliwił niejedno serce. Wielokrotnie mogliśmy obserwować, jak ludzie lgnęli do papieża, chcieli spojrzeć mu w oczy, dotknąć jego dłoni. Jakże pełne wzruszenia były sytuacje, kiedy papież brał małe dzieci na swoje piersi i tulił je w swoich ramionach. Nie bójmy się zaufać Bogu, tak jak dziecko, które ufa bezgranicznie swemu ojcu i pamiętajmy, że poprzez modlitwę, Eucharystię czy spowiedź możemy przytulić się do naszego najlepszego Ojca i poczuć się bezpiecznie w Jego ramionach.

 

Stacja VII Pan Jezus po raz drugi upada pod krzyżem

Cierpienia, bóle, choroby, operacje i pobyty w szpitalu – tyle razy w ciągu dwudziestu siedmiu lat pontyfikatu – Pan nie oszczędził św. Janowi Pawłowi II momentów cierpienia. W listopadzie 1992 roku przypadkowo potknął się na posadzce w Pałacu Apostolskim: silne stłuczenie, na szczęście bez poważniejszych skutków, ale papież przez kilka tygodni miał lewą rękę unieruchomioną na temblaku. I kolejny upadek, złamana kość udowa. Wtedy świat na chwilę wstrzymał oddech. Operacja zakończyła się powodzeniem, ale Ojciec święty zaczął mieć problemy z chodzeniem. Papież wiedział, że musi wstać i iść dalej. Kilka miesięcy później następca św. Piotra odwiedza Chorwację. Skąd miał tyle siły, by mimo choroby i cierpienia, które towarzyszyło mu przez tyle lat, niestrudzenie głosić Chrystusa? Skąd miał tyle mocy, by zniszczony chorobą z wielką mocą powiedzieć: „Jak długo będę mógł mówić, będę krzyczał: pokój w imię Boże!”?
 

 

Stacja VIII Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty

„Dziś bardziej niż w przeszłości, w świecie często pozbawionym światła i wyzutym z odwagi, jaką dają szlachetne ideały, ludzie potrzebują nowej, ożywczej duchowości Ewangelii.” Te papieskie, mocne słowa wpisują się w Jezusowe napomnienie wypowiedziane w drodze na Kalwarię: „Nie płaczcie nade Mną, płaczcie raczej nad sobą (…)”. Biada ci, jeżeli nie staniesz się prawdziwym świadkiem Ewangelii. Papieskie pielgrzymki do Polski. Tłumy ludzi – głośne okrzyki i gromkie brawa. Radość i euforia. Kolejne rocznice – wyboru, śmierci, pobytu w naszym kraju. Kolorowe zdjęcia w gazetach. Wzruszenie i łzy. A prawda jest inna. To w naszej Ojczyźnie nasz Wielki Rodak był publicznie i bluźnierczo obrażany: czy to podczas wystawy w Zachęcie czy jak ostatnio w Teatrze Powszechnym. Czy oprócz emocji i wzruszeń zostało w nas cokolwiek z nauki tego świętego?

 

Stacja IX Pan Jezus po raz trzeci upada pod krzyżem

Zło czasem nie pozwala iść dalej. Zmusza do upadku, do pozostawienia na chwilę drogi raz obranej. Nie jest jednak silniejsze od Boga. Wielu ludzi wyrządziło ci zło, wielu cię zraniło złym słowem. Jeśli jednak zdobędziesz się na odwagę, aby tak jak św. Jan Paweł II wyciągnąć dłoń i powiedzieć wybaczam, wtedy i w twoim sercu dobro zwycięży nad złem. On dał nam przykład, iż w życiu trzeba być wytrwałym w podążaniu za pierwotnie wybranym celem. W ostatnich latach jego pontyfikatu pojawiały się głosy, iż ze względu na stan zdrowia powinien zrezygnować z piastowanej funkcji. Mimo tych ataków nie porzucił swych obowiązków, bo uznał, że to Bóg zdecyduje, kiedy jego misja dobiegnie końca. Tej wytrwałości i odwagi wiary powinniśmy uczyć się od papieża. To nic, że znowu popełnimy ten sam grzech albo, że ktoś wyśmieje nasze religijne praktyki. Trzeba zaufać Bogu, że ta nasza kamienista i pełna upadków droga prowadzi do właściwego celu. Trzeba nią iść wbrew ludzkiej logice i podszeptom współczesnego świata.
 

 

Stacja X Pan Jezus z szat obnażony

Każdy człowiek w naturalny sposób chce ukryć swoją słabość. Wstydzimy się, gdy nie potrafimy czegoś zrobić, gdy nie mamy sił, aby pokonać jakąś przeszkodę. Papież Polak do końca pozostawał sobą, nie ukrywał się i nie uciekał przed wzrokiem ludzi, nawet wtedy, gdy bardzo cierpiał. W swoje ostatnie na ziemi wielkanocne południe, pokazał się wiernym, by im pobłogosławić. Schorowany człowiek, który nie mógł już wypowiedzieć słowa, swoją postawą powiedział najwięcej. Poprzez obnażenie swego cierpienia pokazał światu, jak bardzo człowiek może być zjednoczony z Bogiem w cierpieniu. Jeśli cierpisz, to nie marnuj tego cierpienia, ale złącz je z ofiarą krzyża Chrystusowego i ofiaruj Bogu za siebie i innych. Bo bez cierpienia i krzyża nie ma chrześcijaństwa.

 

Stacja XI Pan Jezus do krzyża przybity

W Liście do Galatów św. Paweł wyznał: „(…) aby żyć dla Boga: razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża.” Gdy wspominamy życie św. Jana Pawła II, widzimy, jak poprzez cierpienie pozwalał przybić się razem z Chrystusem do krzyża. Nieuleczalna, postępująca przez wiele lat choroba powoli unieruchamiała jego ciało. Najbardziej przejmującymi wydają się wydarzenia trwające od Wielkiego Tygodnia do Wigilii Niedzieli Miłosierdzia 2005 roku. Ostatnia Droga krzyżowa, przeżyta nie jak dawniej w ruinach Koloseum z rzeszami wiernych, ale w kaplicy Pałacu Apostolskiego z drzewem krzyża w dłoni, ostatnie błogosławieństwo Urbi et orbi, udzielone bez wypowiedzenia słowa i wreszcie ostatnia Msza święta o Bożym Miłosierdziu, odprawiona przy łożu umierającego papieża. A w tym wszystkim ani jednego słowa skargi. W świetle kamer dokonało się prawdziwe misterium męki, śmierci i zmartwychwstania.
 

 

Stacja XII Pan Jezus umiera na krzyżu

Papież św. Jan Paweł II miał piękną śmierć. Odchodził spokojnie, pogodzony z tym, co ma nastąpić. Słowa – „Pozwólcie mi odejść do domu Ojca” świadczą nawet o pewnej tęsknocie i pragnieniu wkroczenia w to lepsze życie – życie wieczne. Śmierć do każdego przychodzi niespodziewanie – nagle albo po długiej chorobie, ale zawsze, jako niewiadoma. Kardynał Dziwisz, tak mówił o momencie śmierci papieża: „Odejście Jana Pawła II do domu Ojca, choć wzbudziło szczery żal i łzy, nie było smutnym wydarzeniem. Było wydarzeniem paschalnym. Śmierć papieża pokazała, w jaki sposób Bóg może zwyciężyć w człowieku, który swoje życie oddał na służbę miłości. Ojciec święty zostawił nam wszystkim i następnym pokoleniom wzruszającą katechezę o życiu, cierpieniu i umieraniu człowieka, który cały swój los zawierzył Bogu.” Czy starasz się żyć tak, aby w chwili twojej śmierci można było wyśpiewać Bogu radosne Te Deum za dobro, które stało się twoim udziałem?

 

Stacja XIII Pan Jezus zdjęty z krzyża

Późnym wieczorem 2 kwietnia 2005 roku cały świat pogrążony w modlitewnym czuwaniu usłyszał słowa kard. Leonardo Sandri: „Drodzy Bracia i Siostry. O godzinie 21:37, nasz umiłowany Ojciec święty Jan Paweł II powrócił do domu Ojca. Módlmy się za Niego”. Krzyż dźwigany przez 85 lat długiego i bogatego życia, stawał się teraz kluczem do bram nieba. Sam papież w Testamencie tak pisał o chwili swej śmierci: „Przyjmując już teraz tę śmierć, ufam, że Chrystus da mi łaskę owego ostatniego Przejścia, czyli Paschy. Ufam, że uczyni ją pożyteczną dla tej największej sprawy, której staram się służyć: dla zbawienia ludzi (…).” Jakże Bóg mógłby nie wysłuchać modlitwy tego, który do końca pełnił Jego wolę? Może to jest dobry moment, aby uczynić sobie postanowienie – co ja mogę, chcę, powinienem uczynić, aby nie zapomnieć nauki Jana Pawła II, ale aby ją szerzej poznawać i może wreszcie wprowadzić ją w swoje życie.

 

Stacja XIV Pan Jezus złożony w grobie

Po śmierci Jezusa setnik-poganin wyznał z wiarą: „Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym”. W czasie pogrzebu św. Jana Pawła wierni krzyczeli „Santo subito – natychmiast święty”. Jakby przypieczętowaniem i potwierdzeniem wiary zgromadzonego ludu stała się Księga Ewangelii rozłożona na trumnie z ciałem Ojca św., która w czasie ceremonii pogrzebowej, została zamknięta podmuchem wiatru. To Boże „wykonało się” zostało dopełnione słowami kardynała Ratzingera, który w homilii pogrzebowej powiedział: „Możemy być pewni, że nasz ukochany papież stoi teraz w oknie domu Ojca, patrzy na nas i nam błogosławi.” W Kalwarii Zebrzydowskiej w 2002 roku papież Polak powiedział słowa – „Nie ustawajcie w modlitwie, za życia mojego i po śmierci”. On wiedział, że modlitwa jest fundamentem. Jest podstawą właściwych relacji z Bogiem i z ludźmi. To ona porządkuje całe nasze życie. Modlitwa dla nas jest często koniecznością, obowiązkiem, rutyną a powinna być prawdziwym spotkaniem z Ojcem, rozmową dwojga przyjaciół, pragnieniem wypływającym z głębi serca. To nie rezultat modlitwy jest ważny, nie to czy my jesteśmy z niej zadowoleni, ale sam trud systematycznej modlitwy pomaga nam się uświęcić.

Ten święty mówił, że wezwanie do modlitwy jest jego najistotniejszym orędziem. Niech więc, to wezwanie wybrzmiewające już teraz z okna domu Ojca będzie przez nas słyszalne i realizowane.

 

ZAKOŃCZENIE

Boże dziękujemy Ci za osobę i pontyfikat św. Jana Pawła II. Prosimy Cię, abyśmy nie zmarnowali daru, jakim było jego życie i wciąż na nowo czerpali z bogactwa jego nauki. Pomóż nam naśladować go i tak, jak on być wiernymi Chrystusowi zawsze i do końca. Daj nam siłę, wytrwałość i wiarę w to, że nawet, jeśli nasze życie jest drogą krzyżową pełną cierpienia, przeciwności i trudów, to idąc nią razem z Chrystusem dojdziemy do chwały nieba.

Vivat Iesus – Totus Tuus!

 

 

Droga Krzyżowa – 9.03.2018

Piątek przed IV Niedzielą Wielkiego Postu

Prowadzenie: Wspólnota Żywego Różańca, Wspólnota Fatimska, Parafialny Zespół Caritas

 

 

I (Pan Jezus na śmierć skazany)

Mimo strachu przed męką Jezus posłusznie wypełnia wolę Ojca. Przyjmuje niesprawiedliwy wyrok, nie broni się, nie protestuje, bierze krzyż na ramiona… rusza w drogę. Czego uczy nas Jezus przy pierwszej stacji? – uczy prawdziwej wierności. Wierności Bogu, i człowiekowi, wierności ideałom i miłości – uczy wierności do końca.
 

Modlitwa o wierność:

Panie Boże, prosimy Cię o łaskę dochowania wierności Tobie i wartościom,

które mieliśmy na początku naszego świadomego życia.

Daj łaskę wierności obietnicom, które Tobie i ludziom składamy.

Prosimy Cię też o wierność w miłości i wierność słowu danemu w dniu ślubu.

Spraw, abyśmy w dniach pomyślności wspólnie Ci dziękowali,

a w chwilach smutku razem dźwigali nasz krzyż.

Niech Twoja wierność wobec człowieka będzie dla nas wzorem i źródłem mocy,

a zarazem szkołą naszej wzajemnej wierności.

Daj nam, byśmy dawali świadectwo Twojej bezgranicznej miłości,

a po wspólnie przebytej drodze naszego życia osiągnęli koronę wiecznej chwały,

przyobiecaną tym, którzy dochowują wierności aż do końca. Amen.

 

II (Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona)

Pan Jezus dobrowolnie przyjmuje na ramiona krzyż a z nim grzechy całego świata. To ciężar, który może wydawać się nie do uniesienia. Życie stawia nam coraz większe wymagania, potrzeba wiary i męstwa, by nie zwątpić, nie zdezerterować – nie uciec. Czego uczy nas Jezus przy drugiej stacji? – uczy prawdziwego męstwa.

 

Modlitwa o męstwo:

Panie Jezu, świat potrzebuje dziś ludzi silnych, odważnych i walecznych.

Daj nam siłę i odwagę do walki ze złem i wrogami zbawienia.

Daj siłę byśmy umieli walczyć z pokusami,

i daj męstwo w przyznawaniu się do błędu.

Uczyń nas silnymi i roztropnymi, byśmy bez skrępowania i lęków głosili twoją Ewangelię.

Obdarz nas darem męstwa, byśmy nie bali się o siebie, o swoje życie, o przyszłość… i nie bali się śmierci.

Daj łaskę całkowitego oparcia się na Tobie, bo Ty jesteś prawdziwą Miłością. Amen.

 

 

III (Pan Jezus upada pod krzyżem)

Możemy być zdziwieni i zrozpaczeni Chrystusową słabością. Jezus upada pod krzyżem. Jeśli on upadł to co dopiero ja – taki słaby, ułomny. Ślepi i wystraszeni zapieramy się naszego Boga. A on się podnosi. I każe zaufać – mimo niepewności, mimo braku zapewnień i mimo ciągłych niewiadomych. Uczy nas przy trzeciej stacji prawdziwej ufności.
 

Modlitwa o ufność:

Panie Jezu, daj nam prawdziwą wiarę i pokój serca.

Oddal od nas gniew, nienawiść i pragnienie zemsty.

Polecamy Ci tych, którzy zranili nas słowem, czynem, obojętnością i niezrozumieniem.

Pomóż nam wejść jak najszybciej na drogę prawdziwej ufności w Twoją obecność w naszym życiu.

Uczyń nas narzędziami Twojego pokoju, byśmy umieli nieść otuchę tym, którzy zwątpili.

Spraw abyśmy zasiewali ufność tam, gdzie panuje strach i mrok.

Dozwól lepiej zrozumieć siebie i naucz odpowiedzialnie służyć innym. Amen.
 

 

IV (Pan Jezus spotyka swoją Matkę)

Oboje doskonale się rozumieli, nie wypowiadając ani jednego zdania. Nie musieli mówić… Słowa nie są wstanie wszystkiego wyrazić, nie potrafią przekazać uczuć, myśli. Spotkanie miłości które dokonało się bez tragizmu, szlochu i zawodzenia. Czego możemy nauczyć się od Jezusa i Maryi przy IV stacji? Opanowania.

Modlitwa o opanowanie emocji:

Panie Jezu, jakże często doświadczamy braku opanowania w emocjach.

Naucz nas panować nad sobą, nad naszymi myślami i czynami.

Dopomóż nam w panowaniu nad językiem, aby nasze słowa były zawsze prawdziwe, dobre i potrzebne.

Abyśmy nie przeklinali siebie nawzajem ale błogosławili, a w emocje nigdy nie stosowali szantażu i przemocy.

Dopomóż Panie opanować pokusy i słabości popychające nas w otchłań grzechów.

Obyśmy nigdy nie nadużywali władzy, i nie wykorzystywali nikogo kto jest od nas słabszy, biedniejszy, niewykształcony.

Maryjo, Matko nasza, módl się za nami, byśmy nigdy nie popadli w rozpacz i zwątpienie. Prowadź nas do swego Syna i naucz prawdziwego zawierzenia Jego miłości.

 

V (Szymon Cyrenejczyk pomaga Jezusowi nieść krzyż)

Chrystus na swojej drodze spotyka Cyrenejczyka, który pomaga mu dźwigać krzyż. Tyle wokół nas ludzi cierpiących, samotnych…, tylu ludzi, którzy boją się drugiego człowieka. Boją się bo zostali skrzywdzeni, zranieni, wykorzystani. Ludzkie cierpienie, niezrozumienie, lęki – często biorą się z braku zrozumienia, wzajemności i współczucia. Przy V stacji chcemy uczyć się wzajemności i prawdziwego braterstwa.

Modlitwa o cnotę braterstwa:

Panie Jezu, Ty wzywasz nas do prawdziwego braterstwa byśmy jeden drugiego brzemiona nosili.

Przepraszamy Cię za brak zrozumienia i brak wrażliwości na potrzeby drugiego człowieka

Uczyń nas otwartymi i pełnymi gotowości wobec bliźnich, których spotkamy na naszej drodze.

Abyśmy mogli dzielić ich bóle i strapienia, radości i nadzieje,

oraz postępowali razem na drodze zbawienia.

Dopomóż nam byśmy nigdy nie pozostawali obojętni na los człowieka.

Kształtuj nas w szkole prawdziwego człowieczeństwa, które objawia się w braterstwie i wspólnocie z innymi. Amen.

 

VI (Weronika ociera twarz Jezusa)

Weronika poruszona do głębi cierpieniem Chrystusa zdobywa się na odwagę. Pokonuje strach i obawy o swoje bezpieczeństwo, podchodzi i ociera twarz Jezusowi. Jakże często paraliżuje nas lęk, zabiera nam wolność. Pod jego wpływem kurczymy się w sobie, próbujemy się zabezpieczyć, szukamy różnych furtek, zakładamy maski – przestajemy być sobą i uciekamy od rzeczywistości. Lęk sprawia również, że przestajemy być świadkami – nie tylko Chrystusa, ale miłości, dobra, prawdy… Lęk zamyka nas na Boga, i innych ludzi. Uczymy się przy V stacji wraz z Weroniką prawdziwej odwagi.

Modlitwa o odwagę:

Panie Jezu, daj nam siłę byśmy mieli odwagę dotrzeć do drugiego człowieka,

szczególnie odrzuconego i wzgardzonego.

Naucz nas roztropności i mądrości,

byśmy sami z lęku i wyrachowania nie odtrącali potrzebujących, nie naśmiewali się z ułomnych i nikogo nie znieważali.

Dodaj nam odwagi, byśmy nie bali się stanąć w prawdzie przed sobą,

byśmy umieli również przyznać się do pomyłki i do niedoskonałość.

Święta Weroniko, dzielna i odważna, módl się za nami byśmy umieli przyznać się do Chrystusa,

nie wstydzili się przeżegnać przed krzyżem i odważnie protestowali gdy inni znieważają Boga i wyśmiewają się z wiary.

Wspomagaj nas gdy ogarnia nas strach, wspieraj w godzinę próby

i pomóż odważnie podejmować obowiązki codziennego życia. Amen.

 

VII (Jezus upada po raz drugi)

Pod ciężarem krzyża, pod ciężarem ludzkich grzechów Jezus upada kolejny raz.Może właśnie w tym momencie, ktoś za kogo Chrystus szedł drogą krzyżową drogą upadł kolejny raz zniewolony nałogiem, nawykiem, lenistwem…Czasem postanawiamy się wyzwolić z grzechu, postanawiamy, że zerwiemy z nałogiem. Początkowo wydaje się to proste. Ale po wielu nieudanych próbach zniechęcamy się, niecierpliwimy. Przy VII stacji Chrystus podnoszący się z upadku uczy nas cierpliwości.

Modlitwa o cierpliwość:

Panie Jezu, daj nam cierpliwość w walce z naszymi słabościami, nawykami i nałogami. Chroń nas przed niechęceniem i zniecierpliwieniem, które nas nękają.

Przebacz wszystkie zwątpienia i rezygnacje z walki.

Daj byśmy byli cierpliwi wobec słabości i upadków naszych bliźnich.

Byśmy nikogo nie osądzali i nie wydawali wyroków, ale wzajemnie wspierali się w trudach i w walce o godność człowieka.

Daj zrozumienie dla ludzkiej słabości i naucz nas mądrości w kształtowaniu prawych i silnych charakterów.  

Chcemy pamiętać, że przez wielką cierpliwość, wśród utrapień, przeciwności i ucisków okazujemy się sługami Boga”. Amen.
  

 

VIII (Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty)

„…nie płaczcie nade mną, ale nad sobą i synami waszymi” – oto Chrystusowe wezwanie do prawdziwego żalu. Nie były to słowa prostego pocieszenia, miłe i łatwe do przyjęcia, ale wzywające do stanięcia w prawdzie.Tak wiele krzywd dzieje się we współczesnym świecie, pełnym kłamstw i manipulacji. Codziennie jesteśmy świadkami ideologii relatywizmu i fałszowania historii, a potrzeba nam ludzi prawdy a nie kłamców. Jezus przy VIII stacji uczy nas życia w prawdzie.
 

Modlitwa o życie w prawdzie:

Panie Jezu,Ty jesteś drogą prawdą i życiem.

Dziś potrzeba światu ludzi żyjących według prawdy i gotowych o niej świadczyć.

Przepraszamy Cię za wszystkie uniki i manipulacje w naszym życiu, i za brak odpowiedzialności za prawdę.

Dodaj nam odwagi i sił byśmy nie uciekali przed prawdą, nawet wtedy, kiedy jest trudna i wymaga od nas przyznania się do błędów.

Niech Twój Kościół będzie żywym świadectwem prawdy i wolności, sprawiedliwości i pokoju, aby wszyscy otworzyli się na nadzieję nowego świata. Amen.

 

IX (Pan Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci)

Chrystus kolejny raz upada. Kolejny raz opuściły Go siły, przygniotły grzechy. Przywarł do ziemi i wielu wydawało się, że tym razem już nie wstanie. Że to koniec! A Jednak powstaje. My także po kolejnym upadku myślimy, że to już koniec, że na pewno się nie podźwigniemy. Od Chrystusa przy IX stacji uczymy się wytrwałości.

Modlitwa o wytrwałość w przeciwnościach:

Panie Jezu, pozwól nam dziś, tu w tym momencie wyrazić nasze znużenie, zniechęcenie…

 i pragnienie ucieczki od wszystkiego i od wszystkich.

Komu to powiemy, jeśli nie Tobie?

Tak mało wytrwali, zapalamy się do czegoś i szybko rezygnujemy; obiecujemy sobie, składamy innym zobowiązania

i jak tchórze wycofujemy się przy najbliższej okazji.

 Spraw byśmy się nie poddawali i byli wytrwali w walce z grzechem, wytrwali w przeciwnościach,

wytrwali w miłości i przebaczeniu,

wytrwali w nauce,

wytrwali w postanowieniach,

wytrwali i nieugięci…

byśmy Twoją mocą zwyciężali. Amen.

 

X (Pan Jezus z szat obnażony)

Chrystus stoi na Golgocie odarty z szat, odarty z godności. Wyszydzony, sponiewierany Chrystus, nagi Bóg-Zbawiciel, bez prawa do intymności. Jego Boskie ciało zostało wystawione na pośmiewisko. Przy X stacji chcemy uczyć się skromności i prawdziwej czystości.

Modlitwa o życie w czystości:

 Panie Jezu, dziękuję Ci za nasze ciało, którym możemy wyrażać miłość.

Dziękujemy za każdy dobry dotyk, czułość i cielesną bliskość, którą otrzymujemy i możemy dawać bliskim.

Prosimy o prawdziwą czystość, która jest przyjaciółką miłości.

Pomóż nam zachować wolność od presji erotyzmu, który niszczy i zniewala.

Zachowaj w nas wstyd, który ochroni naszą godność.

I daj wrażliwość, byśmy nie odzierali z godności innych ludzi.

Jezu, Panie i Zbawicielu nasz, z ciałem ubiczowanym, wystawionym na poniżenie,

który wziąłeś na siebie całą nieczystość świata, strzeż nas, byś nie upokarzali ciała swojego ani innych.

Chroń nasze dzieci i młodzież od zepsucia i nieprawości.

Pomóż, by to, co duchowe, kierowało tym, co cielesne.

Chcemy chwalić Ciebie w naszym ciele, teraz i po zmartwychwstaniu. Amen.

 

XI (Pan Jezus do krzyża przybity)

Jezus Chrystus będąc Bogiem, nie skorzystał ze sposobności by na równi być z Bogiem ale ogołocił samego siebie, przyjął postać sługi i stał się posłuszny aż do śmierci. Stał się jak baranek na rzeź prowadzony. Wszyscy myśleli że będzie złorzeczył, że będzie walczył, że całe niebo poruszy i zmiażdży ich. A on pozwolił przybić swoje ręce i nogi. I zmiażdżył ich przez swoje uniżenie i posłuszeństwo Bogu. Pan Jezus przy XI stacji uczy nas posłuszeństwa i prawdziwej pokory.

Modlitwa o pokorę:

Panie Jezu, nie łatwo dokonać wyboru między wolą Boga,

a pokusą i pragnieniem zaspokojenia siebie i swoich aspiracji.

Ale jednak przez uniżenie odnosimy prawdziwe zwycięstwo.

Naucz nas posłuszeństwa i pokory, które chronią nas przed grzechem pychy, zarozumialstwa

i są najlepszym narzędziem w walce z egoizmem.

Wybaw nas od pragnienia uznania,  od żądzy władzy, chroń nas przed lękiem, że zostaniemy skrzywdzeni i zapomniani.

Jezu posłuszny woli Ojca, kształtuj nas według swego Serca, byśmy nie popadali w smutek kiedy nie jesteśmy doceniani

oraz nie ulegali rozgoryczeniu kiedy nie jesteśmy należycie uhonorowani za naszą pracę i starania na rzecz bliskich. Amen.

 

XII (Pan Jezus umiera na krzyżu)

„Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś swoje życie oddaje za przyjaciół” Prawdziwa Miłość to dawanie siebie, tracenie życie. Od Chrystusa, który umiera za nas na krzyżu, chcemy uczyć się prawdziwej miłości w małżeństwie… w rodzinie… miłość bliźnich…

Modlitwa o umiejętność kochania:

 Prosimy Cię Panie Jezu o poznanie prawdziwej miłości. Przebacz nam, nasze samolubstwo, złośliwość i brak opanowania.

Pomóż nam wynagrodzić wyrządzone przykrości.

Daj nam radość wzajemnego zrozumienia bez słów.

Pomóż nam przebaczyć sobie wszystko, co nas zabolało.

Zobacz nasze rany i ulecz je. Uwolnij nas od przykrych uczuć i niedobrych doświadczeń.

Pomóż nam, otwierać się na siebie nawzajem. Naucz nas akceptować siebie takimi, jakimi jesteśmy.

Przynieś nam wszystkim wewnętrzne ukojenie. Ogarnij nas swoją nieskończoną miłością.

Prowadź nas drogą zgody, zrozumienia i przebaczenia. Amen.

 

XIII (Pan Jezus z krzyża zdjęty)

Ludzie ulitowali się i zdjąwszy ciało z krzyża złożyli je na ręce Matki Bolesnej. Możemy tylko wyobrazić sobie ból i cierpienie Matki Zbawiciela. Ale obecność Maryi na drodze krzyżowej, przy IV stacji i tu teraz jest niezwykle kojąca. Obecność uśmierza ból, zrozumienie – uspokaja, a wspólne dźwiganie krzyża życia – łagodzi cierpienie. Chcemy przy XIII stacji razem z Maryją otwierać serce dla innych i uczyć się wrażliwości.

Modlitwa o mądrą wrażliwość:

Panie Jezu, naucz nas pełnej życzliwości i troski, byśmy byli czujni i wrażliwi na potrzeby i przeżycia innych osób.

Chroń nas od zgubnej przesady i nadopiekuńczości.

Daj zrozumienie dla ludzkich potrzeb i umiejętność odróżniania spraw trudnych od błahych,

byśmy umieli coraz bardziej mądrze kochać.

Uczyń nas otwartymi i wrażliwymi, byśmy byli wolni od egoistycznego przekonania,

że wszystko wiemy lepiej od innych.

Maryjo współcierpiąca z Synem, wspieraj nas w dążeniu do pełnego poznania natury człowieka i sensu naszego ludzkiego życia,

byśmy otwierali się na miłość Boga oraz przyjmowali Jego miłości w drugim człowieku.

Dopomóż nam byśmy w kontakcie z innymi trafnie oceniali sytuacje, wytrwale walczyli o dobro i mądrze troszczyli się o ich los. Amen.

 

XIV (Pan Jezus do grobu złożony)

Mimo, że złożyli Ciało Jezusa do grobu, ostatni głos nie należy do śmierci. Śmierć została pokonana. Życie ludzkie nie kończy się na grobie. Bo „Jeśli umarliśmy z Chrystusem, wierzymy, że z nim również żyć będziemy”. Czego Jezus uczy nas przy XIV stacji?. Uczy nadziei.

Modlitwa o umiejętność budzenia nadziei:

Panie Jezu, nadziejo nasza! Ty podczas ziemskiej wędrówki ratujesz nas od rozpaczy, napełniasz swoją mocą abyśmy nie zwątpili.

Wzbudź w nas nadzieję chrześcijańską, aby była naszą podporą i pociechą. Nie dopuść abyśmy ulegali zwątpieniom

i załamywali się pod codziennym krzyżem cierpienia.

Naucz nas też Panie odsuwać kamienie na grobach ludzkich serc, byśmy umieli budzić nadzieję w sercach zrozpaczonych. Amen.
 

 

Modlitwa na zakończenie.

O Panie nasz i Zbawicielu, uczyń z nas narzędzia Twojego Pokoju. Abyśmy siali miłość, tam gdzie panuje nienawiść.         Wybaczenie, tam gdzie panuje krzywda. Jedność, tam gdzie panuje zwątpienie. Nadzieję, tam gdzie panuje rozpacz.       Światło, tam gdzie panuje mrok. Radość, tam gdzie panuje smutek.

Spraw abyśmy mogli nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać. Nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć. Nie tyle szukać miłości co kochać. Albowiem dając, otrzymujemy. Wybaczając, zyskujemy przebaczenie A umierając, rodzimy się do wiecznego życia. Amen.